raj dla uszu.

wtorek, 28 sierpnia 2012

kręgosłup śmierci cz.16

To było bardzo podejrzane. Nie mogłam wytrzymać i zatrzymałam się. Ona też... Odwróciłam się i spojrzałam na nią. 
- Kim ty wogóle jesteś?! 
- Wiem ze mnie nie znasz....
- No bo się nie znamy!!
- Ale ja Cię znam... I to bardzo dobrze..
- To bardzo dziwne...
- W tym notatniku mam zapisany ostatni miesiąc.. Są tu zapisane wszystkie twoje czynności...  
- ....  Ale kim wogóle jesteś?!
- Jestem... detektywem.  Zainteresowałam się tobą już na imprezie.. i od tej pory Cię śledze.  Oprócz tego jestem też hakerem, ale to już inna historia. 
- I czemu akurat ja? 
- Pamiętasz Aśkę?
- Hmmm... kto by jej nie pamiętał.. próbowała mnie zabić!
- No tak... ale wracając do tematu.. Wynajeła mnie abym pomogła jej cię zabić, weszłam w ten układ. tylko dlatego bo chciałam cię mogła bliżej poznać. Nasłała na mnie policję i potrzebuję się gdzieś schować. Chciałabym się odegrać na kimś....
- Nie ma na kim, jakiś starzec pomógł mi ją zabić, mało brakowało, bo bym już tutaj z tobą nie rozmawiała.
- Wiem... 
- To co tak dokładnie chcesz?
- Chce się z tobą zaprzyjaźnić i pomóc Ci....
- Z czym pomóc?
- Z nalogiem... Wiesz że Kinga i Weronika przeczytały twój pamiętnik?
- O nie.... 
- Nie martw się, ja też mam z tym problem
- To jak mi masz zamiar pomóc?! 
- Zobaczysz, chodźmy do domu.
...
Wchodzimy do domu, widać że w kuchni kłócą się Kinga i Weronika. Kinga trzyma w ręce mój pamietnik.. nie będzie za fajnie.  

- Wiemy że ćpiesz - zaczeły Kinga i Gabrysia
- Skąd?! - Udawałam głupią.. Wiedziałam przecież o tym.
- Mam twoj pamiętnik - znów odpowiedziały razem.
Przeczytały ją... jak mogły. Wiem że powinnyśmy sobie wszystko mówić ale przecież to jest moja prywatna sprawa! nie musze się aż tak spowiadać!! 
Wyszłam z pokoju. Zamknęłam się w toalecie. Usłyszałam jak dziewczyny coś sobie mówią
- Nie jestem z niej zadowolona, czemu ćpie? Coś z nią jest nie tak. - usłyszałam głos Kingi
- Musimy coś z tym zrobić...
Nie chce od nich pomocy. Nie rozumieją mojego problemu, Albo ja sobie z tym poradzę albo zostanie tak jak jest. Wyszłam z łazienki, po cichu weszłam do pokoju i usiadłam na łóżko. Przyszła do mnie ta detektywistyczna dziewczyna.
- Chcesz zapalić? 
- Taaa..
....
Już po kilku zaciągnięciach. 
- Jak ty się wogóle nazywasz?
- Gabi ... miło mi. a ty?
- Amelia.
- Widze że palicie, czemu?! - zaczeła Kinga
- No właśnie?! - dokończyła Weronika
- Nie rozumiecie jak to jest. Dzięki temu jest nam lepiej, Czujemy się lepiej, nie myślimy o tej beznadziennej codzienności. Nie zrozumiecie dopóki nie spróbojecie - Uratowała mnie słowami Gabi i podała skręta Kindze i Weronice
Kinga go chwyciła, powąchała i już miała spróboweać kiedy Weronika jej go wyrwała z rąk i rzuciła na ziemie.
- Zwariowałaś?! - krzyknęła Weronika depcząc skręta.
- No co! chciałam tylko spróbować - odpowiedziała Kinga
-  Nie pozwalam Ci! 
CDN




czwartek, 23 sierpnia 2012

kregoslup smierci cz.15

To podstęp. To coś chce mnie wciągnąć i zatrzymać dla siebie, tylko dla Siebie. U plątało sobie mnie i teraz myśli że się poddam i oddam się temu. Nigdy. Budzę się.
- Jezu, jak dobrze że już wszystko z tobą okej.. - zaczęła Kinga
- okropny widok - odpowiedział Kamil
- O taaak.... - skończyła Weronika
Patrzyli na mnie dziwnie.. Oni o czymś wiedzieli. O jakiejś mojej tajemnicy. Oby tylko nie o tej najgorszej... Ocieram mokrą twarz. Wstaję i spoglądam na wystraszoną trojkę moich przyjaciół którzy widocznie skoczyli by ze mną do ognia byleby mi pomóc. Miło..Ale mimo tego, i tak im nie ufam, w takich momentach jak ten pokazuje się czy możesz spokojnie z kimś zjeść '' beczke soli '' aby wiedzieć kim tak naprawde jest. Czasami  potrafią tak przed tobą  ukryć.. .tyle rzeczy. 
....
Ohh, jak ten czas szybko minął, właśnie się pakujemy i jedziemy na lotnisko. Ciesze się, mam dość tej Grecji. Nie jestem rozbieganą nastolatką która codziennie wstawia jakieś wpisy na Facebook'u.  Jestem caałkiem w tyle. Kinga mi mówi niby co jest na modzie, bo czyta te czasopisma, ale i tak ja robie swoje. Dobra, koniec przemyśleń, coraz bardziej myśle nieustannie o niczym. Wsiadamy do auta. Spoglądam na budynki, jakieś palmy, drzewa. Za godzine dotrzemy na lotnisko. Znowu się musze pogodzić z tym że wsiadam do samolotu. Kiedy tu przyjeżdzałam... to na oślep. Ważne było dla mnie to aby uratować rodziców. A teraz jak wracam do domu, ważne jest to abyśmy wszyscy byli razem. Czuje jak słońce uderza mnie między budynkami. Mruże oczy. 
...
Stajemy na środku lotniska. Pełno ludzi, każdy rozbiegany. Jakies krzyki, płacze dziecka. Nienawidzę takiego zamieszania. Nie moge się odnaleść. Każdy koło mnie przechodzi,wpadają na mnie. Czuje się jak bezbronne dziecko w środku Nowego Jorku. 
...
Ehh.. przeszłam przez to.. I mam tego serdecznie dość. Wakacje w domu to najlepsza rzecz jaka może mnie spotkać. Siedzimy już w samolocie. Kinga bezustannie czyta gazety, nie wiem jak ona je tu przemyciła. Pewnie kupiła na lotnisku. O ile są polskie.Weronika coś pisze na telefonie, a Kamil... czuję że spogląda na mnie i ukradkiem również na inną dziewczyne siedząca niedaleko nas. Była na urywek oka. jakaś blondynka z zapiętym kokiem. Delikatne ryse twarzy.. za duża koszulka.. Obróciłam się w drugą stronę, poleciała mi łza. Czuje że go stracę, przewiduje to. Coraz bardziej się od siebie oddalamy, nie pociągniemy tego dłużej.. a zresztą, teraz tylko on się stara, bo ja już nie potrafie. Ocieram łzy aby nie widział że wiem o co chodzi. Przygryzam wargę.
...
Jesteśmy w domu. Kinga na mnie podejrzanie patrzy. O co im wszystkim chodzi? rzucam bagaż na ziemie i rzucam się na łóżko. Czuje że Kamil kładzie się ze mną i mnie obejmuje. Usnęłam.
...
Poszłam na spacer. Od jakiegoś czasu czuję że śledzi mnie jakaś dziewczyna. Ma jakąś książke i co 2 minuty coś tam zapisuję. Kto to może znów być? 


'' Urywek co będzie w następnej części : ''
- Wiem że ćpiesz - Kinga i Gabrysia
- Skąd?! - Amelia
- Mam twoja książke - Kinga i G.
Przeczytały ją... jak mogły. To było gorsze niż pamiętnik, czemu o niej zapomniałam?!
...
Nie jestem z niej zadowolona, czemu ćpie? Coś z nią jest nie tak. ''

piątek, 17 sierpnia 2012

kręgosłup śmierci cz.14

Zrozumiałam że nie moge już ufać nikomu. Kiedy miałam rzucić nożem w jej strone...
- Czekaj! 
- Co się stało?
- Nie chce Cię zabijać..
- To po co to wszystko robisz?!
- Bo wiem, że jak Kinga wróciła to będziesz się z nią przyjaźniła a mnie olejesz.
- Czemu tak myslisz?!
- A nie zrobiłabyś tego?!
- Nie, nie i jeszcze raz nie.
Byłam troche na nią zła, ale pomogła mi odnaleźć rodziców.... Ale czemu musiała na tej sytuacji ucierpieć Kinga? ... 
- A XBOX?
- zniszczyłam bo się zepsuł.
- yhyymmm.
Kinga wstała i już miała wyciągnąć nóż ,ale jej przeszkodziłam.
- Nie zabijaj jej!
- Dlaczego?! 
- Ona nie chciała źle.
- To dlaczego mnie uderzyła?!
- Bo się boi!
- Czego?!
- Ze ja zostawie.. dla Ciebie!
- no a nie ?!
- Nie! Przecież pomogła mi uratować rodziców.
- .....
- Nie możemy być przyjaciółkami we 3?!
W tym momencie zauważyłam jak dziewczyny popatrzyły się na siebie. Widac bylo ze nie trawią owej sytuacji. Co teraz? Nie pogodze ich... a może... znajde coś, co je połączy?! w sensie.. będą lubiały to samo.
- Chodźmy do baru. 
- Po co?
- Napić się czegoś. 
- Dobra. 
Przebrałyśmy się. Idziemy w strone baru. Widać że nie trawią siebie, na serio. musze iść w środku bo by się już dawno '' pogryzły '' Dziwne, można uznać że się nie znają, a jednak bardzo się nie lubią. Ale... mi zależy i na Kindze i na Weronice.  
...
- Co pijecie? - zapytał kelner
- Ja poproszę jak zawsze. - odpowiedziałam. Kelner mnie już tam  dobrze znał, mimo że byłam tam dopiero 3 - 4 razy.
- Ja drinka.  - Weronika.
- To samo Co Amelia - odpowiedziała Kinga.
Z Kingą mam wiele wspólnego, za to Weronika też jest mi bliska. Każda ma to coś w sobie. Nie będe wybierała.  Musze je jakoś pogodzić. 
Kocham je jak siostrę. 
Spojrzałam na parkiet. tłum ludzi którzy tanczyli ocierali się o siebie i inne rzeczy.
Zauważyłam jak podchodzi do mnie wysoki brunet z grzywką. Wymarzony partner na przyszłego mężczyznę, ale ja miałam Kamila...
- Zatanczysz?
Kinga zauważyła że jestem w niezręcznej sytuacji.
- Ja z chęcią zatańcze.
- Może kiedyś indziej... - uśmiechnęłam się do niego i patrzyłam jak Kinga zabiera go na parkiet. 
Oparłam się o blat. Zrozumiałam że mężczyzni to nie moja gra. Każdy ma coś w sobie, ale i ''każdego'' nie można mieć. Mimo że Kamil jest wspaniały, widać że nie pasujemy do siebie. 
...
2 w nocy. Okropnie rozbolała mnie głowa. Uciekłam do domu przedzierając się przed wejsciem przez 3 pary którzy byli w siebie '' wtopieni ''.  Zatrzymałam się na pobliskiej ławce.  Pomału robiło mi się czarno przed oczami, ale i tak zawzięcie szłam do przodu. Przed domem zauważyłam Kamila. Uśmiechnęłam się do niego. Widziałam że idzie w moją strone. Za chwile zauważyłam że mdleję i zamykają mi się oczy. Słysze ostatnie krzyki Kingi, Weroniki, Kamila. Upadam. Mocno się obijając czuje ze ktoś mnie próboje obudzić, oblewają mnie wodą. Mimo że chciałam się obudzić, nie mogłam. Czułam się bezsilna... Ale z drugiej strony, tam... było mi lepiej. Może tam zostane? W końcu te schody które widze przed sobą nie są aż takie wysokie. Kilka kroków i jestem po drugiej stronie, ale... może oni będą tęsknić? nie chce, nie chce ich ranić. Wiem że mają uczucia... Ale mną pomiatają. 



środa, 15 sierpnia 2012

kręgosłup śmierci cz. 13

Tą część pisze  Kingą moja najlepsza przyjaciółka  , mam nadzieje że wam się spodoba . :)

Przeżyłam wielki szok a zarazem szczęście , że ją znowu mam . Bardzo mi jej brakowało od czasu "śmierci" tylko zastanawia mnie jedna rzecz jak ona żyje ?!
- Kinga co się stało ?!
- a co się miało stać ?
Czemu i co  ona chce ukryć przede mną !?
- nie mów , że nie wiesz !
 - dobraa chodź do kawiarni opowiem Ci jak to wszystko było .
Poszłam z nią do kawiarni , bardzo mnie zżerała ciekawość jak to jest wszystko możliwe . Zastanawiałam się  czy to nie sen ?

... 
Jestesmy na miejscu. Podchodzi do nas kelnerka i pyta : 
- czy coś podać ?
- tak poproszę dwie kawy latte dziękuję .
Kelnerka odeszła od stolika a ja z niecierpliwością liczyłam ,że Kinga zacznie mi mówić co się stało .
- więc.. Amelia możesz nie uwierzyć , ale to najczystsza prawda .Wtedy co widziałaś niby mnie na podłodze w kuchni to nie byłam ja tylko jakaś kukła . Aśka zabrała mnie do piwnicy związała sznurem i zakleiła usta . Odnalazła mnie Twoja sąsiadka i powiedziała " uciekaj szybko Aśka nie żyje ma swego zastępcę on ma dokończyć Ciebie i Twoją przyjaciółkę Amelie " . Ja ze strachem opuściłam szybko piwnicę a w pośpiechu zgubiłam buta spójrz - Odpowiedziała mi Kinga pokazując na swoją nagą  stopę  .
Najbardziej zdziwił mnie fakt , że Kinga nie wie kto jest zastępcą boje się jej reakcji na wieść że przyjaźnie się z tym " następcą " , którym jest Weronika .
- Kinga , ale muszę Ci coś powiedzieć ty najwyraźniej nie znasz całej prawdy to Weronika jest zastępcą .
- ŻE CO ?! to co będzie z naszą przyjaźnią co ona o nas myśli i czy ona chce nas zabić ? 

- Nie zrobiła by nam tego , dobra chodź idziemy do domu .
A więc poszłyśmy do domu zagrać na x boxie ...
Przy wejściu czekała na nas nie miła niespodzianka . Na drzwiach widniał napis " chociaż się bardzo lubimy to jestem następcą i tak was kiedyś zgładzimy ps. oddaj mi sukienkę  Amelia ! " .
Z wielkim strachem weszłyśmy do domu , nie miałyśmy pojęcia co na nas tam mogło czekać .
- Kinga.. jakoś odechciało mi się grać.
Odpowiedziałam spoglądając na rozwalonego x boxa .
- o kurczaczki . Pedalica jedna .
-  a co jeżeli gdzieś tutaj jest.. dobra nie zawracajmy sobie tym głowy jesteśmy razem przygotuję dwa noże i rurę od odkurzacza .
- okej tylko musimy schować gdzieś noże do spodni .
- dobra to może pooglądamy telewizję ?
-ok . 

Po godzinie co zaczęło pukać  w okna przerażone nastolatki zaczęły przygotowywać noże .
TRZAAASK !
Poszło okno Amelia wy ciągła nóż i rurę a w cieniu u kazała się twarz Weroniki . Ja z Kingą nie chciały jej zabić , ale nie było innego wyboru musiały bronić siebie .  Kinga zaczęła krzyczeć :
- czego ty od nas chcesz ?! co my ci zrobiłyśmy ?
Weronika nie zastanawiając się dłużej uderzyła Kingę w twarz . Jak to zobaczyłam zbudziła się we mnie złość. Rzuciłam się na nią . 

CDN

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

kregoslup smierci cz.12

Wstałam. Już miałam rzucić kamień wspomnień do rzeki i odejść kiedy usłyszałam jakieś krzyki
- Amelia! Ameliaa!
Odwróciłam się. To był Kamil. Podszedł do mnie.. 
- W końcu Cię znalazłem.
- O co chodzi?
- Chciałem Cię przeprosić
- Za co? 
- Za to ze bylem taki oschly dla Ciebie.. Nie wiedzialem jak sie zachowac, chcialem abys była ze mną...
- Ahhh...
Scena jak z romantycznego filmu. Patrzymy na siebie...zbliżamy nasze ciała i pocałunek w świetle księżyca. 
Normalnie gdybym zobaczyla cos takiego na filmie juz bym wymiotowała, ale teraz to było.. miłe. 
Wróciliśmy do domu i położyliśmy się spać. O 5 rano usłyszałam jak ktoś wali w drzwi. Poszłam otworzyć.
- Weronika! obudzisz wszystkich. 
- Czy to bar '' Wisienka '' ? Poppprosze 10 drinków.
- Idź lepiej spać.
Byłam na nią zła. Wraca sobie o której chce pijana w 4 litery. Poszłam się ogarnąć w lusterku. Zapomniałam  zmyć makijażu.. Spiełam włosy w kok. Byłam tak zmęczona że odrazu wróciłam do łóżka i poszłam spać.
Rano zdecydowałam ze pójdę na plażę złapać opalenizne. W końcu byłam blada jak ściana. Chwyciłam ręcznik, jakiś kocyk olejek do opalania i wyszłam. Umówiłam się że Weronika dojdzie. Usiadłam na kocu i napawałam się słońcem. Oczywiscie nie dało się, bo już przybiegł Kamil.
- Co się stało kochanie?
- Kinga!
- Co Kinga?
- Ona żyje!
- Gdzie jest? 
- Jest przy tym sklepie.. kolo naszego hotelu.
Pobiegliśmy tam aby zobaczyć czy to prawda. I miał rację, to była Kinga. 
- Jezu, Kinga! Co tu robisz!?
CDN. krótkie bo weny nie ma . 

niedziela, 12 sierpnia 2012

kregoslup smierci cz.11

[ przepraszam za przyspieszenie, ale zacznę od chwili w której wszyscy już są w hotelu ]

Wakacje w Grecji.. powinnam się cieszyć, ale nie za miło mi tutaj. No tak, słońce, plaża, basen, imprezy... Ale ja nie przepadałam za takim nastrojem. Wolałam siedzieć w domu. Spojrzałam na zegarek, no zbliża się już 16:00. Co by tu porobić? spojrzałam na Weronike, która ubierała się jakoś... '' modnie ''. 
- Gdzie sie tak stroisz? - zapytałam.
- Nie ma  twoich rodziców? - odpowiedziała cichym głosem i zaczęła się rozglądać.
- Nie ma, poszli się przejść.
- Ide na imprezę, może w końcu kogoś poznam. Ty też byś mogła. - spojrzała na mnie  z dziubkiem wykręconym i uniesioną brwią jak bym była jakąś  dziunią która rwała na lewo i prawo.
- Przecież mam Kamila. 
- A czy zauważyłaś,że odkąd go zobaczyłaś w lesie i przygarnęłaś nie było nawet przytulenia i jakiegoś pocałunku? 
Wzruszyłam ramionami. Znowu miała rację. Przypatrzyłam się na nią. Co mi szkodziło? Nie będe się przecież lizać z nieznajomymi. 
- Dobra... pójde.
- I świetnie! ubieraj się! 
- Nie mam w co. - i w tym momencie odgarnęłam włosy i spojrzałam w inny punkt aby nie patrzeć na jej przeszywający wzrok.
- No chyba żartujesz, nie mów że nie wziełaś tu żadnej sukienki.
- Nie wziełam, za bardzo sie przejełam rodzicami.
- Masz szczęście że ja wzięłam jeszcze jedną, trzymaj. 
Zaczęła czegoś szukać w torbie. Kiedy w końcu znalazła to czego chciala rzuciła mi w tym w twarz. To była sukienka. Oddaliłam ją lekko od siebie aby zobaczyć jak wygląda. Była piękna. Niebieska kreacja z falbanami i cekinami... można było za nią zabić. Weszłam do toalety. ściągnęłam bluzkę. 
- Tylko nie zapomnij push up'u. - usłyszałam z pokoju. 
- Słysze jak się smiejesz! - odkrzyknęłam jej.
Nie będe dawała push up'u.. przecież faceci nie lecą tylko na piersi. Naturalność jest piękna. Ściągnęłam spodnie i włożyłam sukienkę. Pożyczyłam się jakiś kolczyków od mamy,prostownicy i różnych malowideł. Na codzień ich nie używałam. Ale teraz, mogłam sobie pozwolić, w końcu to moje życie i to ja decyduję Co będzie a czego nie. Wyszłam z toalety i okręciłam* się przed Weroniką. 
- Wyglądasz cudnie. Nie poznałabym Ciebie.
- Ehh.. mozemy już iść?
- Jasne, chodź. 
Zamknęłyśmy pokój i wyszłyśmy na chodnik. Szłyśmy ulicą w stronę muzyki. Wynajęłam hotel który miał dzielnice baardzo głośne. Dla mnie to źle, ale dla Weroniki widocznie nie. Idzie jak jakaś ważna pani. A ja? Kuśtykam na głupich obcasach i macham długimi, blond włosami. Stajemy przed jakimś klubem. Weronika zaciągnęła mnie do środka. Na początek siadłyśmy przy barze, aby się porozglądać i rozkręcić piciem. 
- Co wam podać ślicznotki? - zapytał kelner.
- Ja poproszę piwo z sokiem - odpowiedziałam z uśmiechem.
- ja poproszę jakiegoś drinka z lodem.
Zdziwiło mnie że Weronika potrafiła być taka... zadziorna? nie wiem jak to nazwać.  Po wypiciu trunków wyszłyśmy na parkiet. Nie trzeba było długo czekać aby  jacyś faceci się przykleili. Weronice było to chyba na ręke, bo lubiała z nimi tanczyć. Ocieranie się, ale do pewnego stopnia. I to przyciągało innych facetów. Najpierw rarytasy a poźniej z liścia.  Przy tanczeniu poczułam jak ktoś mnie obejmuje od tyłu i całuje w szyję. Odepchnęłam go, ale nie dawał za wygraną.
- Mała, zadziorna jesteś... lubie takie. - usłyszałam zza głowy. 
Próbowałam się wyrwać ale miał bardzo mocne ręce. Udało mi się go odepchnąć kiedy nadepłam mu obcasem na buta i sprzedałam* łokcia w brzuch. Rozpłakałam się i uciekłam na plaże przy hotelu. 
Czułam się, jak skrzywdzona dziewczyna którą ktoś chciał napaść i skrzywdzić.
Spojrzałam na fale. Zatęskniłam za Kamilem. Wyobrażałam sobie jak siedzimy na plaży, rozmawiamy.. może nawet jakieś przytulenia.. . marzenia.. Nie wiem czy Weronika zazdrościła mi mówiąc takie rzeczy o Kamilu. Ale w jakimś stopniu miała rację. Przez to intensywne myślenie przypomniała mi się również Kinga. Gdybym ją obroniła przed Aśką, byłaby tu ze mną. Siedziała tu.. ona też nie lubiła imprez... Rozpłakałam się. Tym razem jak jakieś małe, bezbronne dziecko. Obwiniałam się za każdą tragedię. Z każdym dniem czuję się coraz słabsza. Za chwile pewnie wróce do domu i dostanę ochrzan od rodziców za imprezowanie. Ale oni przecież wiedzieli że ja nie potrafię... 
CDN.

*okręciłam - zrobienie kółka w okół własnej osi. ( 180 stopni ) 
*sprzedałam  łokcia - uderzyłam go łokciem.

sobota, 11 sierpnia 2012

kregosłup śmierci cz.10! (:

Spojrzałam jeszcze raz na tego faceta. Dziwne, z kazda chwilą wydawało mi się że się do nas zbliża
coraz bardziej. 
- Nie myslec o nim, nie mysleć. - powiedzialam sobie cicho pod nosem. 
Nie wiem, czemu sie balam.. mialam broń od taty schowaną w kieszeni więc w razie czegoś mogłam się obronić.
Weronika zaproponowala mi abyśmy pojechaly jeszcze do KFC jakies 5 minut stąd. zgodziłam się ze względu na tego faceta.
...
Jedziemy, ten koleś jedzie za nami. Skręcam w zaułek, on też. Dobra wkurzyłam się. Zmieniam się z Weroniką miejscami. Znowu jedziemy, on też za nami.
Wyciągłam broń i naładowałam. Strzeliłam mu w koło. Chyba dobrze bo się na jakiś czas zatrzymał. 
- Coś ty zrobiła?!
- Jak to co? Przebiłam mu opone. Śledził nas od czasu jak tam przyszlysmy!
- Ehhh...
Dojechałyśmy. Siadamy przy stoliku. Zakryłam się kapturem. Dlaczego? Bo wszyscy sie na mnie dziwnie patrzyli. 
Odwróciłam sie w strone drzwi, bo zauważyłam że ktoś wchodzi. To był on. Wkurzony usiadł niedaleko nas. 
Stanęłam na środku KFC i popatrzyłam na niego złowrogo. Podeszłam. Wyjełam broń, wycelowałam mu w gardło...
- Co chcesz? Nie wystarczy Ci przebite koło?
- Nie.
- To co chcesz? 
- Tego nikt nie wie. A teraz mozessz mi wziac tą broń z gardła?
- Ależ tak.. - skończyłam i oplułam go w twarz.Wróciłam do stolika. Wypiłyśmy po czym wyszłyśmy. Wsiadłyśmy do samochodu i jedziemy do domu.
Nie dawał mi spokoj jego wzrok. Tym którym na mnie spojrzał. Miał dziwną ryse na oku. Przypominał mi biznesmena który pomagał tacie się wybić. Dorwiemy go z Weroniką i schowamy w piwnicy. Musze się dowiedzieć gdzie są moi rodzice. Widze że jedzie za nami, ale to dobrze. 
...
Pozamykałyśmy prawie wszystkie okna i drzwi.  Wzielysmy rowniez z szafy taty jakieś bronie. Czuje że wszedł na naszą posesję. Zostawiłam otworzone jedno okno, specjalnie dla niego. Słyszymy jak wchodzi. Szybkie oddechy. Wyszedł za ściany. Poszły cztery strzały, wszystkie w nogi. Upadł. Wytargałyśmy go do piwnicy i zamknęłyśmy za drzwiami z kratami.  Rzuciłyśmy mu bandaż aby mogl sie opatrzeć.
- Co zrobiłeś z moimi rodzicami?
- Jakimi rodzicami?! - zaczął facet
- Nie zgrywaj głupka, wiem że wiesz gdzie są. 
- Nic ci nie powiem.
- Słuchaj, skoro nie zawachałyśmy sie strzelić w nogi, to nie zawachamy zabić. Gdzie są?!
- Oj dziecino, i tak ich nie znajdziesz.
- Okej okej, nie znajde. Ale i tak powiedz gdzie są!
- W grecji, pojmali ich moi strażnicy. 
- Wiedziałam. 
..
- Weronika! chodź tu. 
- Tak? 
- Lecimy do Grecji.
- Serio? Super wakacje.
- Nie, jedziemy po moich rodziców. Są pojmani ! 
- Żartujesz??
- Czy gdybym żartowała, wieziłabym tego czlowieka w naszej piwnicy?! jedziemy.
- Okej, a musimy sie spakować?
- Weź torbe z i tam wsadz jakies ciuchy na przebranie, jedziemy tylko na tydzien.
- Okej. 
- Spakuj tez mnie. 
- Dobra!- krzyknęła Weronika, gdyż była już na górze.
Obudziłam Kamila. 
- My wyjeżdzamy do Grecji po moich rodziców. Wszystko Ci opowiem jak wróce. Obiecuję - odpowiedziałam i pocałowałam go w czoło. 
....
Jedziemy na lotnisko. 
...
Dobra jesteśmy na miejscu. Biegnę szybko do obsługi.
- 2 bilety do Grecji, najbliższy lot.
- za 20 minut. 
- Niech będzie.
Zapłaciłam. Przypomniałam sobie że mam broń. Nie wiem co zrobię aby się nie dowiedzieli. 
....
Okej! przeszłyśmy jakoś przy nie uwadze ochroniarzy wyciągłam ją i przełozyłam koło specjalnych bramek które sprawdzają. 
Czekamy już po odprawieniu. 
....
Dobra jesteśmy w samolocie. Weronika poszła spać, mam ją obudzić jak dolecimy. Po 3 godzinach w końcu doleciałyśmy. 
Stajemy na lotnisku. Nie wiemy gdzie, nie wiemy co szukać. Na szczescie miałam telefon taty, w ktorym pisały numeru. P ... p .... Paweł! Jest.
Dzwonie. Odebrał
- Słuchaj. Jesteśmy w Grecji, gdzie masz siedzibe.
- Dziekco, gdzie ty jesteś?
- W grecji, podaj siedzibe bo inaczej porozmawiamy jak wróce. 
- Skoro masz telefon taty, bedziesz tam miała zapisany numer do mojego szofera. Zadzwoń. powiedz żeby przyjechał i ja się zgadzam. Kiedy przyjedzie powiedz ze jestes moją wnuczką i chcesz jechac do firmy. Zawiezie cię tam.
- I ? 
- Pokój na samej górze. Otwierasz mój pokój, poszukaj kluczy z niebieską nakładką. Zejdź na sam dół. Po schodach, przejdź przez kanał i dojdziesz do małego więzenia. Tam są uwiezieni. 
- Dupek. - odpowiedziałam i się rozlączylam. ( Przepraszam za przeklenstwo, ale musiało być w opowiadaniu ) 
- i co? i co? - dopytywała się Weronika?
- No jak to co? Dzwonimy po jego szofera. 
Zadzwoniłam. Wszystko powyjaśniałam. Przyjechal po 5 minutach. Jedziemy do jego firmy, uzborojne w różne bronie, granaty schowane pod ubraniami.
....
Jesteśmy w firmie. Wychodzimy po schodach, kiedy już byłyśmy prawie na samej górze zatrzymują nas ochroniarze. Dobra mina do złej gry.
- Ja do wujka. - zaczełam
- Nie ma go. odpowiedzial jeden z ochroniarzy
- Wiem że go nie ma, ale kazał nam przyjść po klucze.
- Dobry kawał. 
Wyciągłam bronie. 
- Dobra broń, to jak? 
- Dziecko, pewnie nie naładowana.
Wtedy Weronika pokazała mi że miała rację kiedy mówiła że umie karate. Polegli na jednym kopniaku.
- Wieesz, jesteś bardzo dobra. 
- A, dziękuje.
Śmiech. Wchodzimy i bierzemy kluczyki. Wychodzimy.
- A tu nic się nie stało. - szepneła Weronika do ochroniarza. 
Wsiadamy do windy i zjeżdzamy na najniższe piętro. widzimy w oddali ochroniarzy. bomba dymna?
Ależ nie, lepszy okazał się dzwonek na lunch. Odrazu uciekli. Wchodzimy jeszcze niżej po schodach.
- Gdzie teraz? 
- Do kanałów.
- Dobry kawał. Ale serio.
- No do kanałów. Chodź! - odpowiedziałam jej unosząc brew i popychając ją w stronę kanalu. 
- Ty pierwsza - zaproponowała mi Weronika.
- A proszę bardzo.
Weszłam do kanałów. Szczury, zabite muchy i inne obrzydzające nam drogę potworki.
Doszłyśmy. Staje oko w oko z dwoma celami. 
W jednej są moi rodzice.. a w drugiej.. też moi rodzice?!
- Okej, to wcale nie jest dziwne. 
- Kochanie! - odpowiedzieli w tej samej sekundzie obojga z '' rodziców ''
- Kto jest moimi prawdziwymi rodzicami?
- MY! - i znów powtarzająca się historia z powtarzającym głosem.
- No to pytania. Jak nazywa się biznesmen który posiada tą firme?
- Paweł - powtórka z rozrywki.
- Jak mam na nazwisko?
- Amelia Lucky - znów to samo.
- Kto to jest? - zapytałam pokazując na Weronike. chwilowa cisza. 
- Nie wiemy. - odpowiedzieli obaj. Dziwne, opowiadałam przecież mamie o Weronice.
- Gdzie mam myszkę*?!
- plecy! 
- nogi! 
Jasne że na plecach. Podeszłam do klatki z fałszywmi rodzicami. Strzeliłam pistoletem koło nich.
- Chciałam już powiedzieć '' Frajerzy'' Ale rodzice mnie ładniej wychowali. Wyplułam tylko śline pokazując że nimi gardzę. Otworzyłam kratę moim prawdziwym rodzicom. Zaproponowałam że wrócimy do domu dopiero za tydzień, bo wykupilam taki lot. Zgodzili się. Zatrzymamy się w pobliskim hotelu. Zadzwonie jeszcze do Kamila co z domem i czy nic się nie dzieję. A jeśli to nie koniec, to jestem przygotowana z Weroniką. Na wszystko. 
CDN :)

myszka* - znamie, przy urodzeniu.
Dziękuje za aż 578 wejść! :)